niedziela, 14 października 2012

Rozdział II



- Zawsze będę przy Tobie, Harry. Nawet gdy odejdę.

- Wiem, Nick, ale ty nie odejdziesz, zostaniesz ze mną na zawsze.

- Nie, Harry. Dobrze wiesz, że kiedyś nadejdzie ten moment, kiedy będziemy musieli się rozstać. Może nawet na zawsze.

- Jeśli zabierze mi Cię śmierć, pójdę z Tobą do nieba. Wtedy będziemy razem na zawsze, już nic nas nie rozłączy. 

- Nie pójdziesz ze mną do nieba. 

- Dlaczego? - w oczach młodszego chłopaka zaczęły pojawiać się łzy smutku.

- ...

- Nick, odpowiedz mi, dlaczego? - chłopak płakał coraz bardziej, uświadamiając sobie, że jego najlepszy przyjaciel nie chce spędzić z nim całej wieczności, tak jak on sam. 'Najwidoczniej jestem zbyt ufny. I nikomu tutaj niepotrzebny', pomyślał, podnosząc się z mokrej trawy, na której siedział.

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.

- To mi je powiedz. Teraz. W tej chwili, właśnie w tym miejscu.

- Nie mogę, Hazz. Może kiedyś się dowiesz, ale mnie już wtedy nie będzie. 

- Nick! Jak możesz tak mówić?! Nawet nie wiesz, jaki ból sprawiasz mi w tym momencie. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele mówią sobie wszystko... - w tym momencie chłopak zrobił przerwę, zastanawiając się nad ostatnimi miesiącami. Miesiącami, kiedy odstawił na bok piątkę swoich przyjaciół. Swoich braci, w tym jednego okropnie raniąc. Zwęził oczy i przez zaciśnięte zęby wycedził: - Ufałem Ci. 

____

Była chłodna, jesienna noc. Krople deszczu głośno uderzały w szyby, tworząc ją jeszcze mroczniejszą i zimniejszą. Harry Styles, roztrzęsiony obudził się, i siedząc na łóżku, rozmyślał nad sensem swojego snu. Myślał, że to niemożliwe, aby Grimmy kiedykolwiek się tak zachował, myślał, że zwariował. Mimo to, bał się zasnąć ponownie, aby znowu nie nawiedził go zły sen. Po głębokich przemyślaniach, postanowił pójść do jakiegoś klubu, zabawić się i zapomnieć.

***

- Kocham Cię, Louis - wyszeptała Louisowi, prosto do ucha, przerywając ich namiętny pocałunek - mam nadzieję, że nigdy nic nas nie rozłączy.

- Tak, ja też mam taką nadzieję - odpowiedział chłopak z uśmiechem na twarzy.

- Powiedz, że mnie kochasz, Louis! Wykrzycz to całemu światu! 

- Ćśś.. - zaśmiał się - Eleanor, koch... - głos Louisa się załamał, słowa nie chciały przejść przez gardło. Czuł się tak, jakby ktoś nagle odebrał mu głos.

- Lou.. powiedz to, proszę - dziewczyna spojrzała na Niego podejrzliwie i jakby ze smutkiem.

- El, ja Cię naprawdę ko... - ponownie słowa nie chciały ujrzeć światła dziennego. W oczach Eleanor zaczęły pojawiać się łzy, a Louis spanikowany, nadaremnie próbował wyznać jej miłość. Dziewczyna podniosła się z podłogi i skierowała do drzwi, po drodze zabierając swoje rzeczy. Przez łzy, zasłaniające mu cały widok, Louis ujrzał jedynie majaczącą sylwetkę, a po chwili trzask zamykanych drzwi.

____

Louis Tomlinson przerażony zerwał się z łóżka. 'To tylko sen, to tylko sen' powtarzał sobie w myślach, próbując się uspokoić. Siadając na łóżku, złapał pluszowego misia. Był to miś, którego dostał od Harry'ego na urodziny, rok temu. Wtulił go mocno w siebie, gdy nagle usłyszał kroki w mieszkaniu. Podniósł się z łóżka, opuszczając sypialnię skierował się na korytarz prowadzący do salonu. Zauważył w nim Harry'ego, szykującego się do wyjścia. Chłopak spojrzał na zegar wiszący w korytarzyku - była dopiero 3:30.

- Gdzie się wybierasz o tej godzinie? - zdziwiony, zapytał młodszego chłopaka

- Nie twoja sprawa - Styles mruknął pod nosem, i z koszyczka stojącego przy drzwiach wziął klucze od mieszkania.

- Mieszkam z Tobą, mam prawo wiedzieć.

- Naprawdę, nie musisz się tym interesować - odpowiedział, wciąż odwrócony tyłem do Louisa.

- Harry, co się z Tobą ostatnio dzieje? Znikasz na całe noce, i nigdy nie chcesz mi powiedzieć gdzie. Myślisz, że nie wiem, że biegasz od klubu do klubu?

- To moja sprawa co robię ze swoim życiem.

- A myślisz, że te wszystkie dziewczyny, które rano wymykają się z Twojej sypialni, nigdy nikomu nie opowiedzą jak było podczas namiętnej nocy z cudownym Harrym Stylesem - widział, że Harry już zaciskał pięści, próbując powstrzymać gniew, ale musiał jakoś powstrzymać przyjaciela przed kolejnymi imprezami, po których włóczył się od paru miesięcy, codziennie.

- Lou, serio, daj mi spokój - załamał mu się głos, jakby chciał się rozpłakać. Nawet nie spoglądając na Louisa, wyszedł głośno trzaskając drzwiami.


~*~

1) Z GÓRY UPRZEDZAM, ŻE NIE MAM NIC DO NICKA GRIMSHAWA, to po prostu taka moja fikcja :)
2) Przepraszam za wszystkie błędy, ale jestem zmęczona, jak coś to piszcie w komentarzach, to poprawię. 
3) CZYTASZ = KOMENTUJESZ, PROSZĘ :) 

SEE YA :* (@pandattion)

4 komentarze:

  1. Podoba mi się, ale mogłyby być dłuższe rozdziały :-)
    + zapraszam do siebie : http://forever-together-louis-and-suse.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. miło, że Ci się podoba :) rozdziały póki co są krótsze, ale za to pojawiają się częściej. postaram się pisać coraz dłuższe :) + dziękuję za link, napewno przeczytam, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam po jednym rozdziale z tego i twojego drugiego bloga, są dobre (według mnie- to tylko moje zdanie). Wygląd dobry;)

    (Z góry przepraszam za spam)
    Zapraszam na moje blogi (aktualnie szukam nowych czytelników,których zainteresuje moja twórczość)
    Blog o One Direction (dokładnie o Liamie Payn'e)-
    http://without-you-baby.blogspot.com/
    Blog o Justinie Bieberze-
    http://we-could-be-homeless.blogspot.com/
    Miło mi byłoby gdybyś skomentowała moje najnowsze wpisy (oczywiście nie zmuszam). Fajnie byłoby przeczytać Twoją opinię.
    Pozdrawiam, Shadow

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, zapraszam na blog mojej bliskiej znajomej, proszę zostaw po sobie komentarz gdyż dziewczyna robi wszystko by rozsławić bloga i znaleźć mu czytelników ale jej nie wychodzi to coś, zapraszam : http://you-by-my-side.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń