Właśnie minął jeden z najcięższych tygodni w życiu Louisa Tomlinsona. Chłopak marzył jedynie o powrocie do mieszkania i położeniu się do łóżka. Gdy był już coraz bliżej zrealizowania swojego planu, spostrzegł nieznajomy samochód podjeżdżający pod studio nagraniowe, w którym zespół spędził cały męczący dzień. Auto z piskiem zatrzymało się przed wejściem, i pewnym krokiem wyszedł z niego wysoki, modnie ubrany brunet. Wraz z nim z samochodu wyszedł również największy koszmar Louisa. Nick Grimshaw, bo tak nazywał się ów mężczyzna, przez parę ostatnich tygodni bardzo zbliżył się do najlepszego przyjaciela Louisa, Harry'ego Stylesa. Tomlinson nie mógł ukryć swojej zazdrości, gdyż dotychczas to z nim Harry spędzał większość swojego czasu. Nawet nie większość, tylko cały czas, zważając na to, że razem pracowali, mieszkali. Ale również się kochali. Nie jak kochankowie, a jak bracia, najlepsi przyjaciele. Wiedzieli o sobie wszystko, znali siebie nawzajem jak nikt inny. Lecz nagle, jakby znikąd w ich życiu pojawił się Grimshaw, powoli odbierając Louisowi to, co najbardziej kochał-najlepszego przyjaciela.
***
Był ciepły wrześniowy wieczór, gdy Louis wracał do domu ze spotkania ze swoją dziewczyną, Eleanor. Był w bardzo dobrym humorze, miał zamiar urządzić z Harrym seans filmowy i zaprosić resztę chłopców z zespołu. Był tak podekscytowany nadchodzącym wieczorem, że z pośpiechu nawet nie poczekał na windę, wbiegając po schodach na piąte piętro, gdzie mieściło się ich mieszkanie. Po przekroczeniu progu, uderzył go intensywny zapach curry. Od razu skierował się do kuchni, cicho stąpając po posadzce, aby zaskoczyć współlokatora. Podszedł go od tyłu, kładąc dłonie na biodrach młodszego chłopaka, który podskoczył pod wpływem niespodziewanego dotyku.
- Boże, Louis! Chcesz, żebym kiedyś dostał zawału? - spytał przerażony, odwracając się i dając buziaka w policzek przyjacielowi. - Robię kolację, zjesz trochę?
- Wiesz, w sumie to nie jestem głodny, przepraszam ale dzisiaj musisz zjeść sam - Tommo uśmiechnął się do przyjaciela, kierując się w stronę salonu.
- I tak nie będę jeść sam - odpowiedział Harry, na co Louis posłał mu pytające spojrzenie - Zaprosiłem Nicka - powiedział z uśmiechem. W starszym chłopaku od razu zawrzało, lecz postarał się opanować emocje, i spokojnie zapytał:
- Dlaczego akurat Nicka? Chciałem zaprosić dziś do nas Nialla, Zayna i Liama. Wiesz, jakiś seans filmowy czy coś. Tak po przyjacielsku.
- To świetny pomysł! Możemy zaprosić też chłopaków i urządzić ten seans - ucieszył się Styles.
- Powiedziałem po przyjacielsku..
- Louis?
- Tak, Harry?
- Czy ty masz coś przeciwko Nickowi jako przyjacielowi? - oparł się o blat rękami, spuszczając głowę. Zawsze tak robił, by powstrzymać gniew, pomagało mu to się uspokoić.
Louis zamilkł, lecz po chwili, wybuchł:
- Tak, owszem, mam. Od zawsze była tylko nasza piątka, Hazz. Liam, Zayn, Nialler,
Ty i ja. I nagle nie wiadomo skąd pojawił się Grimmy, i od razu stał się twoim najlepszym przyjacielem. Zacząłeś z nim spędzać więcej czasu niż z nami, wychodzić do klubów w piątek wieczorem, na lunche w przerwach nagrań i kolacje wieczorem. Mam już tego dość! Cały czas słyszę tylko Nick, Grimmy, Grims, Grimmah... Do tej pory to tolerowałem, ale moja cierpliwość się skończyła! A już napewno nie toleruję go w tym mieszkaniu, które jest również moje! Mam się wyprowadzić, żeby...
Ty i ja. I nagle nie wiadomo skąd pojawił się Grimmy, i od razu stał się twoim najlepszym przyjacielem. Zacząłeś z nim spędzać więcej czasu niż z nami, wychodzić do klubów w piątek wieczorem, na lunche w przerwach nagrań i kolacje wieczorem. Mam już tego dość! Cały czas słyszę tylko Nick, Grimmy, Grims, Grimmah... Do tej pory to tolerowałem, ale moja cierpliwość się skończyła! A już napewno nie toleruję go w tym mieszkaniu, które jest również moje! Mam się wyprowadzić, żeby...
- Lou.
- ...cały czas nie słuchać tylko o nim?! Proszę bardzo, mogę...
- Lou.
- ...porozmawiać z którymś z chłopaków...
- Boo Bear! - z lekka poirytowany Harry złapał przyjaciela za ramię i lekko nim potrząsając, udało mu się zwrócić na siebie uwagę.
- Czego chcesz, Harreh?
- Ty jesteś zazdrosny.
- Ja? Zazdrosny? O Grimmi'ego? Co to, to nie.
- Owszem Lou, jesteś zazdrosny. O Grimmi'ego - powiedział chłopak, z lekkim uśmiechem. Cieszyło go to, że jest na tyle ważny dla Louisa, że chłopak jest o niego zazdrosny.
- Och, przestań, Hazz. Jestem zmęczony, idę się położyć - mówiąc to, ruszył w stronę schodów prowadzących na piętro ich apartamentu.
Louis był zazdrosny, i to cholernie bardzo, ale nie chciał tego pokazywać. Jego stosunki z młodszym kolegą i tak były dziwnie przyjmowane przez otoczenie, pomijając resztę zespołu, który już się do tego przyzwyczaił. Chłopcy okazywali sobie przyjacielskie uczucia w dość nietypowy sposób jak na mężczyzn - przytulając się chociażby. Na powitanie dawali sobie całusa w policzek, a jak któryś się czegoś bał, od razu łapał drugiego za rękę. I tak doszli do tego etapu, kiedy są prawie nierozłączni, a już napewno nie psychicznie. Harry stał się częścią Louisa, a Louis częścią Harry'ego. Tylko jak narazie cały ten układ zaburzał Grimmy, co zdecydowanie się Louisowi nie podobało. Ale wiedział jedno: nigdy nikomu nie pozwoli sobie odebrać Harry'ego. Ani tym bardziej stracić go na zawsze.
~*~
Hi everyone! :D myślałam, że wstawię ten rozdział pod koniec tego tygodnia, ale stwierdziłam, że będzie krótszy i następny pojawi się szybciej :) bardzo proszę o komentarze, które motywują mnie do pisania, a wam to zajmuje bardzo mało czasu, so.. wiecie co robić. SEE YA! :*
1 komentarz = 1 kiss albo hug ode mnie, jak wolicie, xoxo
PODOBA MI SIĘ !
OdpowiedzUsuń