czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział IV

Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy, brak korekty daje się we znaki :) Miłego czytania! xx

~*~

Jak w każdą sobotę wieczór, Louis siedział w salonie i razem z Niallem oglądał X-Factor. Właśnie miał obgadać występ Rylana, gdy usłyszał dzwoniący telefon.

-  Ha.. - chciał się przywitać, lecz urwał, gdy usłyszał inny głos w słuchawce.

- Wiesz, nie sądzę, by to był dobry pomysł.. - powiedział do kogoś Harry. 'Przekierowywanie rozmów' - pomyślał Louis, i już miał odłożyć słuchawkę, gdy usłyszał drugi głos - Nicka.

- Harreh, proszę Cię. To tylko mała przysługa. Gdybyś to ty mnie poprosił, zawsze bym ci pomógł, bo tak postępują przyjaciele - odpowiedziała mu cisza. Słychać było jedynie nierównomierne oddechy Harry'ego, który wyraźnie zastanawiał się, co robić. Nagle do uszu Louisa dobiegł głośny krzyk z salonu, gdzie Niall wspierał Jamesa Arthura. Szybko zasłonił ręką słuchawkę, ale było już za późno.

- Harry? Wszystko ok? Co się tam dzieje? 

- Nic, to pewnie sąsiedzi - odpowiedział Harry, z jakąś dziwną nutką w głosie, a Loui szybko odłożył telefon na miejsce, aby nie wydało się, że podsłuchiwał rozmowę. Swobodnym krokiem, wrócił do salonu, uśmiechając się do Nialla.

- Kto dzwonił?

- Nikt - szybko odpowiedział Louis, mając nadzieję, że przyjaciel nie będzie ciągnął dalej tematu.

- Nie rób ze mnie idioty, przecież słyszałem jak dzwoni.

- Telekomunikacja, proponowali oferty, wiesz nic specjalnego. To ja odebrałem. - Usłyszeli głos Harry'ego, który stał oparty o ścianę łączącą kuchnię z salonem. - Louis, mogę Cię prosić na chwilę?


~Harry~


- Harry? Wszystko ok? Co się tam dzieje?

- Nic, to pewnie sąsiedzi - odpowiedziałem szybko, zbywając go. Wiedziałem, że to chłopcy, ale zawsze jak z nimi byłem Nick miał pretensje, że spędzam z nimi tyle czasu, a dla niego nie poświęcę nawet godziny dziennie. - Może to z mieszkania obok. Nieważne, o czym mówiliśmy?

- O twojej przysłudze.

- No tak..

- Więc?

- Może zadzwonię do Ciebie później, dobrze? Muszę to jeszcze przemyśleć.

- Eh, dobra. Tylko nie zapomnij. Do usłyszenia.

 Chłopak rozłączył się bez pożegnania i bezwiednie opadł na łóżko. Nie miał pojęcia co robić. Rzucił telefon w kąt i skulił się pod kocem, z zamiarem zaśnięcia, lecz poczuł głód. Zwlekł się z łóżka, przy okazji zrzucając wszytko co się na nim znajdowało, i ruszył do drzwi. Postanowił przy okazji, porozmawiać z Louisem o syuacji sprzed kilku minut.

- Nie rób ze mnie idioty, przecież słyszałem jak dzwoni. - wychodząc z pokoju, usłyszał głos Nialla, i mimo wszystko, postanowił wspomóc przyjaciela.

- Telekomunikacja, proponowali oferty, wiesz nic specjalnego. To ja odebrałem. Louis, mogę Cię prosić na chwilę? - wysilił się na nikły uśmiech.

- Ja-jasne, Hazz.

Odeszli kawałek w głąb korytarza, zatrzymując się przy oknie. Dało się wyczuć napięcie i chłód panujący pomiędzy chłopcami.

- Chyba nie muszę Ci dawać wykładów dobrego wychowania.

- To było niechcący, Harry, naprawdę.

- Zresztą, nieważne - chłopak przymknął oczy, i ścisnął nasadę nosa - Po prostu więcej tego nie rób.

- Oczywiście, że nie bę...wszystko ok? Harreh, dobrze się czujesz?

- Tak...chyba. Nie. Idę się położyć.

- Jak będziesz czegoś potrzebował...

- Nie przejmuj się mną, dam sobie radę - odwarknął chłopak, zatrzaskując drzwi od swojej sypialni.

Przez resztę dnia Harry nie wyszedł ze swojego pokoju, więc Louis postanowił do niego zajrzeć.
Gdy uchylił drzwi, ujrzał przyjaciela leżącego bez ruchu na łóżku.

- Harry? Wszystko w porządku? Harry? - zaczął nim potrząsać, lecz chłopak się nie odzywał - Harry! Obudź się!

- Śpię, idioto! Czemu mnie, do cholery jasnej, budzisz?

- Przepraszam, trzeba było się odzywać, martwiłem się!

- Teraz, jak wiesz, że nic mi nie jest, możesz sobie iść.

Louis, nie wytrzymując już całej tej sytuacji, wybuchnął:

- Boże, co w Ciebie wstąpiło?! Ostatnio zachowujesz się jak jakiś rozkapryszony bachor! Nie jesteś już tym samym Harrym, którego pokochałem. Tamten Harry był wrażliwy, kochany, miły, zawsze wesoły.. a ty jesteś..nie do zniesienia! - wykrzyczał mu prosto w twarz, ze łzami w oczach.

- Nick miał rację. Tutaj już nie mam prawdziwych przyjaciół. Jutro się wyprowadzam. A teraz możesz już wyjść.

Louis opuścił pomieszczenie bez słowa, chwycił kurtkę z wieszaka, skierował się do drzwi wejściowych i zamknął je za sobą, całkowicie ignorując trójkę przyjaciół stojących na środku korytarza.



sobota, 3 listopada 2012

Rozdział III


Harry leżał na łóżku i wpatrywał się w księżyc rzucający cienie na ścianę po drugiej stronie pokoju.
Rozmyślał o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. O Jego dziwnym śnie, kłótni z Louisem i nocnym wyjściu do klubu.
Paparazzi oczywiście go rozpoznali, i nie dali spokoju byle by tylko zrobić zdjęcie mu pijanemu, chodzili za nim w tą i z powrotem, aż w końcu musiał wrócić do domu. Harry lubił to co robił, wręcz kochał, lecz czasami miał już poprostu dosyć natrętnych fanek, paparazzi, plotek i wywiadów w których wypytywano o całe Jego życie. Miał też dosyć swojego managera, który wtrącał się w każdy aspekt życia chłopaków, cały czas ich kontrolował. Sami nie mieli żadnego zdania, a przecież byli już pełnoletni. Im dłużej o tym myślał, wszystko wydawało mu się cholernie nudne, monotonne i coraz bardziej denerwujące. Ostatnio coraz częściej zastanawiał się nad swoim życiem. Stwierdził, że jest za bardzo ustępliwy, miły i zdecydowanie za mało asertywny. Po dłuższych przemyślaniach postanowił zmienić swoje nastawienie do ludzi. Ludzi, którzy w większości chcą go tylko i wyłącznie skrzywdzić. Nagle usłyszał głos Louisa wypełniający ciszę w pokoju:

- Harry? Jesteś tu?

- ...

- Wiem, że nie wyszedłeś, bo siedziałem w salonie. Więc nie musisz się ukrywać - wszedł do pokoju, zostawiając drzwi uchylone

- Czego chcesz? - spytał Harry, wprowadzając w życie swój plan, który obmyślił zaledwie parę minut wcześniej

- Nic, sprawdzałem poprostu, czy jesteś, czy nie wyszedłeś na jakąś imprezę. Co Ci się ostatnio dosyć często zdarza - dodał nieco ściszonym głosem.

- Właściwie, to jeszcze się nad tym nie zastanawiałem - odpowiedział zamyślony chłopak - ale dzisiaj jestem zbyt zmęczony - dodał, czując, jak coś na nim ląduje. Podniósł się na łokciach, patrząc na pierwszą stronę gazety.

- Widziałeś już? - spytał Louis, lekko zirytowany zachowaniem przyjaciela.

- Od tej chwili mogę powiedzieć, że tak.

- Hazz, błagam Cię! Nie rób sobie z tego żartów, to poważna sprawa. Ile razy jeszcze przyłapią Cię pijanego, wychodzącego z jakiegoś klubu?

- Lou, spokojnie! Przecież jetem już pełnoletni, mogę robić co chcę, nie sądzisz? - po tych słowach, Harry usłyszał jedynie trzask zamykanych drzwi.

____

- Zachowuje się, jak głupi bachor! Nie wierzę, że to ten sam Harry - wściekły Liam chodził po pokoju, wymachując rękami - Co w Niego wstąpiło?

- Ja go po części rozumiem. W sumie, to miałem dokładnie ten sam problem mniej więcej jakiś rok temu. Czyli wtedy, kiedy byłem w tym samym wieku, co on - powiedział z zamyśleniem Zayn, pocierając podbródek, jak zawsze kiedy intensywnie nad czymś myślał.

- Ale Tobie dało się to wszystko wytłumaczyć. I twoje zdjęcia nie wylądowały na pierwszych stronach gazet - powiedział Liam, skrzywiony na wizję przywołanego obrazu.

- Myślę, że... Harry może mieć jakieś...problemy - powiedział powoli Louis, zastanawiając się nad ostatnim
wypowiedzianym przez siebie słowem - Normalnie rzadko kiedy jest taki...zamyślony.

- Ja się poddaję. Jak będziesz wiedział coś więcej Lou, to mi powiedz. Lecę, będę niedługo, pa! - Liam wyszedł, zostawiając za sobą ciszę panującą w salonie. Zayn z Louisem w ostatnich dniach nie dogadywali się najlepiej, więc Tomlinson postanowił odejść do swojej sypialni, i zająć się czymś kształtującym. Na przykład zastanawianiem się nad swoim dotychczasowym życiem. Gdy już podnosił się z sofy, poczuł rękę Malika na swoim ramieniu.

- Lou... - zaczął niepewnie czarnowłosy - możemy zapomnieć o ostatnich dniach? - znowu pocieranie podbródka - nie lubię tej ciszy między nami - spojrzał chłopakowi w oczy - wręcz nienawidzę - ruchem ręki, zmusił Louisa, do tego, aby ponownie usiadł na kanapie. Zayn przybliżył się do Niego, i spuszczając wzrok powiedział cicho:

- Przepraszam za tamto...

- Nie ma za co - odpowiedział z lekkim uśmiechem Louis, nachylając się, aby przyjaźnie uścisnąć przyjaciela.Trwali tak w uścisku, gdy nagle Zayn poczuł ciepło rozlewające się po całym Jego ciele, i pod wpływem chwili, zrobił najbardziej niespodziewaną rzecz - pocałował Louisa.

____

Zszokowany Louis, nie wiedział co zrobić, więc poprostu siedział nieruchomo, podczas gdy Zajan stykał ich wargi delikanym pocałunkiem. Podobało mu się to. Ale również wiedział dobrze, że nie powinien tego okazywać. Zastanawiał się nad powodem, dla którego jego przyjaciel to zrobił, i nie mógł znaleźć żadnego sensownego wytłumaczenia.
Nagle, kątem oka odstrzegł coś w korytarzu prowadzącym do sypialni chłopaków. Harry stał tam, przyglądając się dwójce przyjaciół. W Jego oczach widoczny był ból. Gdy pochwycił spojrzenie przyjaciela, odwrócił się i wbiegł do swojego pokoju, zatrzaskując głośno drzwi.

____


- Cause it's you, oh it's you, it's you they add up to
And I'm in love with you and all these little things. 

Harry siedział w swojej sypialni, opierając głowę o zimną szybę i śpiewając swoją ulubioną piosenkę,
z nadzieją, że pomoże mu dojść do siebie. Tymczasem dawało to zupełnie odwrotny skutek. Łzy lały się jeszcze większymi strumieniami, a ból był nie do zniesienia. Starał się wypierać widok całujących się przyjaciół z pamięci, lecz przychodził on jeszcze bardziej wyraźny i zadawał jeszcze większy ból. Chłopak miał ogromny żal do Louisa, że nie powiedział mu o swojej homoseksualności. A Zayn - Harry aż prychnął z niedowierzania - przecież codziennie chłopcy widywali go z inną dziewczyną. Ale nigdy z chłopakiem. Nie było nawet podstaw do podejrzeń. Z Louisem natomiast, było inaczej. 'Larry' jak potocznie nazywany był ich bromance, był interpretowany bardzo różnie, a większość uważała to za ukrywaną przed światem, bezgraniczną miłość.

- Hazz? - usłyszał swoje imię, cicho wypowiedziane przez Liama - Wszystko w porządku?

- Tak, Li. Wszystko ok - wysilił się na lekki uśmiech, modląc się, aby przyjaciel nie zauważył czerwonych i napuchniętych oczu.

- Niall zamówił chińszczyznę. Chcesz trochę? - zatroskany głos Liama, zaczął lekko irytować Harry'ego. Czuł się jak dziecko, o które cały czas wszyscy się martwili.

- Nie, dzięki.

- Napewno? Nie jadłeś śniadania, widziałem.

- Nie, dziękuję - zaakcentował ostatnie słowo, jednocześnie dając do zrozumienia, że nie potrzebuje niczyjego towarzystwa, ani pomocy. Po tych słowach Liam wycofał się z westchnieniem, cicho zamykając drzwi.

____

W poniedziałkowy poranek, Harry czekał na swoje zamówienie w Starbucks Coffee, gdy poczuł wibracje w prawej kieszeni kurtki. Wyciągnął telefon i spojrzał na ekran. Był to sms, od Jego przyjaciela, Nicka Grimshawa. W spokoju przyjrzał się ekranowi komórki. Potem jeszcze raz. I jeszcze. I jeszcze. A to, co było zawarte wiadomości, dalej nie mogło dotrzeć do głowy chłopaka. Zapominając o zamówieniu, wybiegł z kawiarni, kierując się w stronę samochodu. Podczas drogi, zastanawiał się nad treścią smsa 'byłeś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Prawdopodobnie nadal byś był, gdyby nie to, że już jutro mnie tu nie będzie.' Chwilę później, był już pod domem przyjaciela, wciskając guzik domofonu najmocniej jak się dało. Powtarzał czynność przez dziesięć całych minut, aż na palec mu poczerwieniał i pojawiły się bąble. Zrezygnowany skierował się spowrotem do auta. Rozsiadł się za kierownicą, gdy usłyszał sygnał nadchodzącej nowej wiadomości.

- Nie poddawaj się tak łatwo, bo nie tylko ty możesz na tym ucierpieć - przeczytał na głos. Nagle przeszły go ciarki, i zapragnął być obok kogoś bliskiego. Louis. Ruszył z impetem, przemierzając całe miasto w kierunku ich wspólnego mieszkania.



/xoxo,
J. & M. - mój estetyk :)

niedziela, 14 października 2012

Rozdział II



- Zawsze będę przy Tobie, Harry. Nawet gdy odejdę.

- Wiem, Nick, ale ty nie odejdziesz, zostaniesz ze mną na zawsze.

- Nie, Harry. Dobrze wiesz, że kiedyś nadejdzie ten moment, kiedy będziemy musieli się rozstać. Może nawet na zawsze.

- Jeśli zabierze mi Cię śmierć, pójdę z Tobą do nieba. Wtedy będziemy razem na zawsze, już nic nas nie rozłączy. 

- Nie pójdziesz ze mną do nieba. 

- Dlaczego? - w oczach młodszego chłopaka zaczęły pojawiać się łzy smutku.

- ...

- Nick, odpowiedz mi, dlaczego? - chłopak płakał coraz bardziej, uświadamiając sobie, że jego najlepszy przyjaciel nie chce spędzić z nim całej wieczności, tak jak on sam. 'Najwidoczniej jestem zbyt ufny. I nikomu tutaj niepotrzebny', pomyślał, podnosząc się z mokrej trawy, na której siedział.

- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.

- To mi je powiedz. Teraz. W tej chwili, właśnie w tym miejscu.

- Nie mogę, Hazz. Może kiedyś się dowiesz, ale mnie już wtedy nie będzie. 

- Nick! Jak możesz tak mówić?! Nawet nie wiesz, jaki ból sprawiasz mi w tym momencie. Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele mówią sobie wszystko... - w tym momencie chłopak zrobił przerwę, zastanawiając się nad ostatnimi miesiącami. Miesiącami, kiedy odstawił na bok piątkę swoich przyjaciół. Swoich braci, w tym jednego okropnie raniąc. Zwęził oczy i przez zaciśnięte zęby wycedził: - Ufałem Ci. 

____

Była chłodna, jesienna noc. Krople deszczu głośno uderzały w szyby, tworząc ją jeszcze mroczniejszą i zimniejszą. Harry Styles, roztrzęsiony obudził się, i siedząc na łóżku, rozmyślał nad sensem swojego snu. Myślał, że to niemożliwe, aby Grimmy kiedykolwiek się tak zachował, myślał, że zwariował. Mimo to, bał się zasnąć ponownie, aby znowu nie nawiedził go zły sen. Po głębokich przemyślaniach, postanowił pójść do jakiegoś klubu, zabawić się i zapomnieć.

***

- Kocham Cię, Louis - wyszeptała Louisowi, prosto do ucha, przerywając ich namiętny pocałunek - mam nadzieję, że nigdy nic nas nie rozłączy.

- Tak, ja też mam taką nadzieję - odpowiedział chłopak z uśmiechem na twarzy.

- Powiedz, że mnie kochasz, Louis! Wykrzycz to całemu światu! 

- Ćśś.. - zaśmiał się - Eleanor, koch... - głos Louisa się załamał, słowa nie chciały przejść przez gardło. Czuł się tak, jakby ktoś nagle odebrał mu głos.

- Lou.. powiedz to, proszę - dziewczyna spojrzała na Niego podejrzliwie i jakby ze smutkiem.

- El, ja Cię naprawdę ko... - ponownie słowa nie chciały ujrzeć światła dziennego. W oczach Eleanor zaczęły pojawiać się łzy, a Louis spanikowany, nadaremnie próbował wyznać jej miłość. Dziewczyna podniosła się z podłogi i skierowała do drzwi, po drodze zabierając swoje rzeczy. Przez łzy, zasłaniające mu cały widok, Louis ujrzał jedynie majaczącą sylwetkę, a po chwili trzask zamykanych drzwi.

____

Louis Tomlinson przerażony zerwał się z łóżka. 'To tylko sen, to tylko sen' powtarzał sobie w myślach, próbując się uspokoić. Siadając na łóżku, złapał pluszowego misia. Był to miś, którego dostał od Harry'ego na urodziny, rok temu. Wtulił go mocno w siebie, gdy nagle usłyszał kroki w mieszkaniu. Podniósł się z łóżka, opuszczając sypialnię skierował się na korytarz prowadzący do salonu. Zauważył w nim Harry'ego, szykującego się do wyjścia. Chłopak spojrzał na zegar wiszący w korytarzyku - była dopiero 3:30.

- Gdzie się wybierasz o tej godzinie? - zdziwiony, zapytał młodszego chłopaka

- Nie twoja sprawa - Styles mruknął pod nosem, i z koszyczka stojącego przy drzwiach wziął klucze od mieszkania.

- Mieszkam z Tobą, mam prawo wiedzieć.

- Naprawdę, nie musisz się tym interesować - odpowiedział, wciąż odwrócony tyłem do Louisa.

- Harry, co się z Tobą ostatnio dzieje? Znikasz na całe noce, i nigdy nie chcesz mi powiedzieć gdzie. Myślisz, że nie wiem, że biegasz od klubu do klubu?

- To moja sprawa co robię ze swoim życiem.

- A myślisz, że te wszystkie dziewczyny, które rano wymykają się z Twojej sypialni, nigdy nikomu nie opowiedzą jak było podczas namiętnej nocy z cudownym Harrym Stylesem - widział, że Harry już zaciskał pięści, próbując powstrzymać gniew, ale musiał jakoś powstrzymać przyjaciela przed kolejnymi imprezami, po których włóczył się od paru miesięcy, codziennie.

- Lou, serio, daj mi spokój - załamał mu się głos, jakby chciał się rozpłakać. Nawet nie spoglądając na Louisa, wyszedł głośno trzaskając drzwiami.


~*~

1) Z GÓRY UPRZEDZAM, ŻE NIE MAM NIC DO NICKA GRIMSHAWA, to po prostu taka moja fikcja :)
2) Przepraszam za wszystkie błędy, ale jestem zmęczona, jak coś to piszcie w komentarzach, to poprawię. 
3) CZYTASZ = KOMENTUJESZ, PROSZĘ :) 

SEE YA :* (@pandattion)

czwartek, 11 października 2012

Rozdział I


Właśnie minął jeden z najcięższych tygodni w życiu Louisa Tomlinsona. Chłopak marzył jedynie o powrocie do mieszkania i położeniu się do łóżka. Gdy był już coraz bliżej zrealizowania swojego planu, spostrzegł nieznajomy samochód podjeżdżający pod studio nagraniowe, w którym zespół spędził cały męczący dzień. Auto z piskiem zatrzymało się przed wejściem, i pewnym krokiem wyszedł z niego wysoki, modnie ubrany brunet. Wraz z nim z samochodu wyszedł również największy koszmar Louisa. Nick Grimshaw, bo tak nazywał się ów mężczyzna, przez parę ostatnich tygodni bardzo zbliżył się do najlepszego przyjaciela Louisa, Harry'ego Stylesa. Tomlinson nie mógł ukryć swojej zazdrości, gdyż dotychczas to z nim Harry spędzał większość swojego czasu. Nawet nie większość, tylko cały czas, zważając na to, że razem pracowali, mieszkali. Ale również się kochali. Nie jak kochankowie, a jak bracia, najlepsi przyjaciele. Wiedzieli o sobie wszystko, znali siebie nawzajem jak nikt inny. Lecz nagle, jakby znikąd w ich życiu pojawił się Grimshaw, powoli odbierając Louisowi to, co najbardziej kochał-najlepszego przyjaciela. 
***
Był ciepły wrześniowy wieczór, gdy Louis wracał do domu ze spotkania ze swoją dziewczyną, Eleanor. Był w bardzo dobrym humorze, miał zamiar urządzić z Harrym seans filmowy i zaprosić resztę chłopców z zespołu. Był tak podekscytowany nadchodzącym wieczorem, że z pośpiechu nawet nie poczekał na windę, wbiegając po schodach na piąte piętro, gdzie mieściło się ich mieszkanie. Po przekroczeniu progu, uderzył go intensywny zapach curry. Od razu skierował się do kuchni, cicho stąpając po posadzce, aby zaskoczyć współlokatora. Podszedł go od tyłu, kładąc dłonie na biodrach młodszego chłopaka, który podskoczył pod wpływem niespodziewanego dotyku.

- Boże, Louis! Chcesz, żebym kiedyś dostał zawału? - spytał przerażony, odwracając się i dając buziaka w policzek przyjacielowi. - Robię kolację, zjesz trochę?

- Wiesz, w sumie to nie jestem głodny, przepraszam ale dzisiaj musisz zjeść sam - Tommo uśmiechnął się do przyjaciela, kierując się w stronę salonu.

- I tak nie będę jeść sam - odpowiedział Harry, na co Louis posłał mu pytające spojrzenie - Zaprosiłem Nicka - powiedział z uśmiechem. W starszym chłopaku od razu zawrzało, lecz postarał się opanować emocje, i spokojnie zapytał: 

- Dlaczego akurat Nicka? Chciałem zaprosić dziś do nas Nialla, Zayna i Liama. Wiesz, jakiś seans filmowy czy coś. Tak po przyjacielsku.

- To świetny pomysł! Możemy zaprosić też chłopaków i urządzić ten seans - ucieszył się Styles. 

- Powiedziałem po przyjacielsku..

- Louis?

- Tak, Harry?

- Czy ty masz coś przeciwko Nickowi jako przyjacielowi? - oparł się o blat rękami, spuszczając głowę. Zawsze tak robił, by powstrzymać gniew, pomagało mu to się uspokoić. 

Louis zamilkł, lecz po chwili, wybuchł: 

- Tak, owszem, mam. Od zawsze była tylko nasza piątka, Hazz. Liam, Zayn, Nialler,
Ty i ja. I nagle nie wiadomo skąd pojawił się Grimmy, i od razu stał się twoim najlepszym przyjacielem. Zacząłeś z nim spędzać więcej czasu niż z nami, wychodzić do klubów w piątek wieczorem, na lunche w przerwach nagrań i kolacje wieczorem. Mam już tego dość! Cały czas słyszę tylko Nick, Grimmy, Grims, Grimmah... Do tej pory to tolerowałem, ale moja cierpliwość się skończyła! A już napewno nie toleruję go w tym mieszkaniu, które jest również moje! Mam się wyprowadzić, żeby...

- Lou.

- ...cały czas nie słuchać tylko o nim?! Proszę bardzo, mogę...

- Lou.

- ...porozmawiać z którymś z chłopaków...

- Boo Bear! - z lekka poirytowany Harry złapał przyjaciela za ramię i lekko nim potrząsając, udało mu się zwrócić na siebie uwagę.

- Czego chcesz, Harreh?

- Ty jesteś zazdrosny.

- Ja? Zazdrosny? O Grimmi'ego? Co to, to nie.

- Owszem Lou, jesteś zazdrosny. O Grimmi'ego - powiedział chłopak, z lekkim uśmiechem. Cieszyło go to, że jest na tyle ważny dla Louisa, że chłopak jest o niego zazdrosny. 

- Och, przestań, Hazz. Jestem zmęczony, idę się położyć - mówiąc to, ruszył w stronę schodów prowadzących na piętro ich apartamentu. 

Louis był zazdrosny, i to cholernie bardzo, ale nie chciał tego pokazywać. Jego stosunki z młodszym kolegą i tak były dziwnie przyjmowane przez otoczenie, pomijając resztę zespołu, który już się do tego przyzwyczaił. Chłopcy okazywali sobie przyjacielskie uczucia w dość nietypowy sposób jak na mężczyzn - przytulając się chociażby. Na powitanie dawali sobie całusa w policzek, a jak któryś się czegoś bał, od razu łapał drugiego za rękę. I tak doszli do tego etapu, kiedy są prawie nierozłączni, a już napewno nie psychicznie. Harry stał się częścią Louisa, a Louis częścią Harry'ego. Tylko jak narazie cały ten układ zaburzał Grimmy, co zdecydowanie się Louisowi nie podobało. Ale wiedział jedno: nigdy nikomu nie pozwoli sobie odebrać Harry'ego. Ani tym bardziej stracić go na zawsze. 

~*~
Hi everyone! :D myślałam, że wstawię ten rozdział pod koniec tego tygodnia, ale stwierdziłam, że będzie krótszy i następny pojawi się szybciej :) bardzo proszę o komentarze, które motywują mnie do pisania, a wam to zajmuje bardzo mało czasu, so.. wiecie co robić. SEE YA! :*

1 komentarz = 1 kiss albo hug ode mnie, jak wolicie, xoxo


Prologue


Często jest tak, że nie wszystko idzie po naszej myśli. Zaplanujemy coś, ułożymy starannie plan, ale i tak coś go popsuje. Wtedy jesteśmy bardzo źli lub smutni. Jak ja w tym momencie, sam nie wiedząc czy jestem bardziej zły czy smutny. Siedzę na oknie, wpatrując się w krople deszczu, spływające smugami wzdłuż szyby i zastanawiając się nad swoim losem. Losem, który ktoś postanowił zamienić w jeden, wielki ból. I tą osobą okazał się nie kto inny jak Nick Grimshaw.

~*~

Hi everyone! Postanowiłam założyć nowego bloga, pod wpływem ostatnich zdarzeń z Nickiem i Harrym w roli głównej. Rozdział I pojawi się jeszcze w tym tygodniu, także SEE YA! :*